Rozważania na Gorzkich Żalach - część IV Drucken
Wstęp:

I znów czuwamy z Panem Jezusem jak Apostołowie w Ogrójcu. Jesteśmy świadomi naszych słabości: tak często fizyczne zmęczenie oraz duchowe zniechęcenie biorą górę zarówno nad wzniosłymi uczuciami wobec naszego Zbawiciela, jak i nad wolą zjednoczenia się z Nim w modlitwie.

W ubiegłym tygodniu słyszeliśmy słowa św. Franciszka Salezego: Bóg zawsze nas wybiera i obejmuje, zanim my Go obierzemy i obejmiemy. On (…) wspiera nieudolność naszą i obejmuje nas swym uściskiem. Czujemy, że wchodzi do serca i przenika je z niezrównaną miłością. Tak jak nieodczuwalnie przyciąga nas do zjednoczenia tak i nieodczuwalnie wspomaga nas i wspiera (TMB VII, 2). Prośmy dziś jak Apostołowie: Panie, naucz nas modlić się! (Łk 11, 1)

Kazanie:

            W ubiegłym tygodniu, rozważając III część Gorzkich Żali, weszliśmy z Panem Jezusem na Kalwarię, aby z pomocą Jego Matki i św. Jana Apostoła doświadczać miłości Bożej i na nią odpowiadać. Z owej góry dusz zakochanych zeszliśmy na równinę naszej codzienności, by i tam cieszyć się świadomością, że nic nie jest w stanie odłączyć nas od miłości Chrystusowej (por. Rz 8, 37). Ale wyznaczyliśmy sobie zadanie, by w tej miłości żyć, pogłębiać ją i w niej wzrastać. Według św. Franciszka uprzywilejowaną drogą do osiągnięcia tego celu jest modlitwa.

Zażyłe zjednoczenie z Bogiem na modlitwie jest skutkiem Bożej inicjatywy i ustawicznym poruszeniem miłości w pobożnej duszy odpowiadającej na tę świętą inicjatywę. Aby zilustrować, w jaki sposób to zjednoczenie z Bogiem się odbywa, św. Franciszek Salezy używa obrazu karmiącej matki. Choć niemowlę czasem daje znać, że jest głodne, inicjatywa, by nakarmić dziecko pochodzi wyłącznie od matki, która podnosi dziecko z kołyski, przytula je z miłością i przyciska je do piersi. Dziecko nie tylko godzi się na to rozkoszne zespolenie dokonywane przez matkę, ale całym sercem przyczynia się do niego swoimi słabymi wysiłkami. Tak również na modlitwie zjednoczenia Bóg przytula pobożną duszę i obejmuje ją w swej miłości. Dusza pociągnięta do tego zjednoczenia czyni jakieś słabe wysiłki, by móc przylgnąć mocniej do Boga, pragnąc coraz głębszego zjednoczenia z Bożą dobrocią. Najważniejsze jest, by pamiętać, że wszystko zależy od Bożej inicjatywy, bez której dusza nie zdołałaby uczynić nawet najmniejszej w świecie próby zjednoczenia się z Bogiem (TMB 7, I). Nasz Pan stwierdza to jasno: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (J 6, 44).

Pod słowem modlitwa św. Franciszek rozumie przede wszystkim modlitwę wewnętrzną. Polega ona nie tylko na konkretnym akcie pobożności, lecz także na modlitewnym skupieniu przenikającym naszą codzienność. Przez modlitwę wewnętrzną nasza dusza i serce łączą się z Bogiem, a słowo Boże coraz bardziej je kształtuje tak, aby Bóg był w centrum naszego życia.

            W Filotei św. Franciszek pisze: Modlitwa wprowadza nasz rozum w jasność i światło Boże i wystawia naszą wolę na ciepło miłości Bożej. Nic tak nie oczyszcza rozumu z nieświadomości, a woli ze złych skłonności, jak modlitwa. Jest to woda błogosławieństwa, która, zraszając naszą duszę, okrywa zielenią i kwieciem rośliny dobrych pragnień, obmywa duszę z niedoskonałości i gasi w sercu żar namiętności (Filotea część II, rozdział 1).

Preferowaną przez św. Franciszka Salezego formą modlitwy indywidualnej jest rozmyślanie. Przede wszystkim polecam ci modlitwę cichą, wewnętrzną, polegającą na rozmyślaniu, serdeczną, zwłaszcza taką, której przedmiotem jest życie i męka Chrystusa Pana. Jeżeli przez rozmyślanie często wpatrujesz się w Niego, cała twoja dusza Nim się napełni. Poznasz sposób Jego postępowania i zaczniesz wzorować się na Nim w swoich czynnościach. (...) Przez pozostawanie przy Zbawicielu, rozmyślanie i przez wnikanie w Jego słowa, czyny i uczucia nauczmy się z pomocą łaski Bożej mówić, czynić i chcieć tak jak On mówił, chciał i działał.

Do tych ogólnych rad św. Franciszek dodaje konkretne wskazówki, np.: Poświęć na to rozmyślanie codziennie jedną godzinę w porze przedpołudniowej, jeśli możesz zaraz z rana, bo w tym czasie będziesz miała umysł wolniejszy od roztargnień i świeższy po nocnym odpoczynku. Rozmyślanie w kościele będzie dla ciebie wielkim ułatwieniem i wygodą, bo nikt nie będzie ci przerywał tej godziny rozmyślania (Filotea cz. II, rozdz. 1). Podaje też schemat rozmyślania.

I - Przygotowanie polega na uświadomieniu sobie Bożej obecności, która przenika wszystko, co mnie otacza i mnie samego, zwłaszcza wówczas, gdy oddaję się Mu w modlitwie. Z pokorą proszę o łaskę przeprowadzenia dobrej medytacji.

II – Rozważanie łączy pracę wyobraźni z działaniem rozumu, rozgrzewa moje serce i zwraca je ku Bogu.

1)      Jeśli dotyczy jakiegoś biblijnego faktu, wyobrażam sobie miejsce wydarzenia, osoby, rozważam o czym one mówią, co czują, co robią i dlaczego.

2)      Jeśli dotyczy jakiejś prawdy lub cnoty, analizuję jaka jest ich potrzeba, jaka jest wola Boża w ich odkrywaniu i przyjmowaniu.

III – Odczucia podczas rozmyślania mogą być bardzo różne:

1)      Rozpoznaniu otrzymanej łaski towarzyszy uczucie zachwytu, akt uwielbienia Boga, dziękczynienia i miłości wobec Boga.

2)      Jeśli uczucia będą odwrotne (zmieszanie, ból, wyrzuty sumienia), rodzi się potrzeba zadośćuczynienia Bogu.

Rodzące się podczas rozważania uczucia winny prowadzić do aktów woli, czyli do dobrych i konkretnych postanowień.

IV – Postanowienie, jakie podejmuję ma być:

1)      nie ogólne, ale osobiste i na dzisiaj,

2)      praktyczne – uwzględniające sposoby, jakimi mogę je wprowadzić w życie i przewidujące ewentualne trudności.

V – Zakończenie

1)      Dziękczynienie Bogu za Jego dobroć, natchnienia, uczucia i postanowienia;

2)      Ofiarowanie Bogu siebie i swoich postanowień;

3)      Prośba o wypełnienie postanowień, oddanie się w opiekę Maryi i świętych.

4)      Ułożenie wiązanki duchownej, to znaczy aktu strzelistego, które będzie przypominał w ciągu dnia treść, przebieg i owoce rozmyślania.

Plan modlitwy nie ma być jednak sztywną formułą. Każdy może go dopasować do swoich aktualnych potrzeb. A więc módlmy się, koncentrując rozum na Panu Bogu, jednocząc swoje uczucia z uczuciami Pana Jezusa i powierzając swoją wolę natchnieniom Ducha Świętego.

Zachęcam do refleksji, której punktem wyjścia mogą być następujące pytania:

1.      Czym jest dla mnie modlitwa? (np. dążeniem do spotkania z Bogiem, obowiązkiem, potrzebą duchową, ucieczką od rzeczywistości, itp.)

2.      Jaką formę modlitwy preferuję?

3.      Jak pokonuję zwątpienia w moc i sens modlitwy, gdy się pojawiają?

4.      Czy i jak zmieniała się moja modlitwa w ciągu mojego życia?

Trwajmy w obecności Boga nie tylko słuchając Go, wpatrując się w Niego lub do Niego mówiąc, ale także czekając, czy spodoba się Mu spojrzeć na nas, przemówić do nas lub sprawić, że my do Niego przemówimy. Nawet wtedy jesteśmy w obecności Boga, gdy nic takiego nie czynimy, ale po prostu trwamy tam. (TMB VI, 11) Pozwólmy sobie na komfort trwania w Bogu!